Zbliżał się urlop a w zasadzie można powiedzieć, że nadchodzi wielkimi krokami. Wakacje to takie nasze (moje i mojej żony) osobiste święto, które staramy się zawsze celebrować a jednym z obliczy tego świątecznego nastroju jest polowanie na oferty Last Minute. Ostatnie dni przed urlopem to dosyć częste “przegrzebki” wszelkiej maści portali i stron biur podróży. Oczywiście im bliżej urlopu tym poszukiwania i śledzenie staje się bardziej intensywne.
Jednym z portali, które dosyć chętnie wykorzystywaliśmy w naszych poszukiwaniach były wakacje.pl. Strona ta ma naprawdę niezłą wyszukiwarkę wyjazdów wakacyjnych. Co ważne operuje ona na dosyć pokaźnym portfelu ofert, obejmujących większości polskich biur podróży. W latach ubiegłych zdarzało nam się nawet rezerwować wyjazd za pośrednictwem wakacji.pl, więc portal ten postrzegałem jako sprawdzonego pośrednika. Nie przypuszczałem, że w tym roku wykonując kolejną rezerwację mogę mieć jakieś kłopoty. Nie wyprzedzajmy jednak faktów … zacznijmy wszystko od początku.
Już jutro wylatujemy (z Okęcia) na wakacje
W piątek rano, czyli dzień przed rozpoczynającym się urlopem, wstaliśmy z Gosią odrobinę wcześniej niż zazwyczaj, by jeszcze przed wyjściem do pracy wykonać finalne przeczesanie ofert, aby wypatrzyć ewentualne zmiany jakim uległy ceny. Jako, że nic się nie zmieniło, zdecydowaliśmy się dokonać wstępnej rezerwacji oferty jaką wypatrzyliśmy już wcześniej: dwu tygodniowy pobyt w hotelu w południowej części Krety z wylotem z Warszawy. Ze względu na bliskość terminu wyjazdu zablokowana była możliwość wykonania internetowej rezerwacji bezpośrednio na stronie biura podróży (a telefoniczna rezerwacja była możliwa dopiero od godziny 8). Postanowiliśmy więc skorzystać ze strony wakacje.pl, gdzie wciąż można było wykonać taką operację. Zadowoleni z owocnych łowów udaliśmy się w drogę do pracy.
Po przyjeździe do pracy znalazłem na mojej skrzynce, maila z potwierdzeniem wstępnej rezerwacji. W treści listu znajdowała się prośba o zapoznanie się z dokumentami, wydrukowanie umowy, odesłanie podpisanej i zeskanowanej na odpowiedniego maila oraz oczywiście zapłacenia pieniędzy i przysłania potwierdzenia przelewu. W przesłanym mailu nie było informacji o tym do jakiej godziny mam zapłacić, znajdowała się tylko lakoniczny wpis o tym, że płatności mam dokonać niezwłocznie. Jako informatyk nie lubię takich wieloznacznych, mało precyzyjnych określeń. Poza tym nie mam zamiaru płacić za wycieczkę do czasu jak nie dopełnię innych formalności oraz nie zapoznam się z dokumentami.
Już jutro wylatujemy z … Katowic
Nie ukrywam, że wszystko zajęło mi trochę czasu (ale w granicach rozsądku). W każdym razie jakiś czas po dopełnieniu wszystkich formalności dostałem maila z potwierdzeniem mojej rezerwacji. Już samo spojrzenie na tytuł maila wzbudził moje podejrzenia, gdyż był inny niż numer wstępnej rezerwacji, było “Rezerwacja z wakacje.pl nr: 956029” a tytuł drugiego maila był “Potwierdzenie rezerwacji nr 956108”. Chyba nie muszę opisywać jakie było moje zdziwienie gdy po otworzeniu listu w treści maila znalazłem następujący fragment: “Na tej podstawie odbiorą Państwo dokumenty podróży u przedstawiciela biura na lotnisku Katowice (Pyrzowice) na 2 godziny przed wylotem (godziny podane są na potwierdzeniu rezerwacji).” Pierwsza myśl … spokojnie to pewnie błąd ludzki. Sprawdzam jednak załączone potwierdzenie rezerwacji i niestety tam również widnieją Katowice Pyrzowice. Kilkanaście minut później otrzymuję maila z potwierdzeniem godzin wylotu (oczywiście z Katowic) oraz aby mnie kompletnie dobić na komórce wyświetla mi się sms z podobną treścią.
Bo to zły SYSTEM jest
To już nie może być zwykła pomyłka … chwytam za telefon i zdenerwowany dzwonię do biura portalu wakacje.pl. Pracownik (przypadkowy z łapanki) potwierdza moją rezerwację z Katowic … prostuję że to nie jest moja rezerwacja, że wstępna była wykonana na wylot z Warszawy i że taką umowę podpisałem i odesłałem. On oczywiście o niczym nie wie, więc przełączy mnie do odpowiedniej osoby, która prowadziła moją rezerwację. Tamta osoba jest zajęta, więc nie sposób połączyć się z nią … mam czekać na telefon. Plan szybkich wakacji nagle niespodziewanie wali się dokumentnie.
Po kilkudziesięciu minutach w końcu otrzymuję telefon zwrotny od pani Karoliny Iwan. Ktoś inny przejął moją rezerwację a moja wstępna rezerwacja wygasła. Oczywiście jestem kompletnie zaskoczony, na moje pytanie jak to możliwe, pani zupełnie niefrasobliwie odpowiada … że pewnie ktoś inny szybciej opłacił wyjazd. Fajnie … i nikt nie raczył mnie w tym momencie powiadomić o tym fakcie, co więcej bezczelnie odesłano mi umowę z podmienionym miejscem wylotu. W rozumieniu wakacji.pl jest to chyba niewielka zmiana, a to że ja muszę tam jeszcze dojechać i to dosłownie za kilkanaście godzin to już mniej ważne. Dowiaduję się tylko, że to ten zły bezosobowy SYSTEM automatycznie zmienił moje miejsce wylotu, co osobiście mnie niewiele interesuje.
Nie ma Pan wakacji, mamy Pana pieniądze … i co nam Pan zrobi
Czarę goryczy przelewa już kompletnie bezczelna oferta jaką otrzymuję od tego pracownika, który proponuje, że może będę zainteresowany kolejnym najbliższym terminem wylotu do tego hotelu, jednak w cenie wyższej o 1,5 tysiąca złotych w stosunku do poprzednich wyliczeń. Bardzo zacne podejście … nie dość, że musimy oboje z Gosią przesuwać swój urlop (co nie jest rzeczą prosta i oczywistą przy pracy na etat) to jeszcze dodatkowo musimy dopłacić za ten fakt sporą kwotę pieniędzy. Wolne żarty … zupełnie nie godzę się na tak głupią ofertę, tym bardziej, że czekając kilka dni na pojawienie się kolejnego Last Minute mam dużą szansę zapłacić dokładnie te same pieniądze jakie przelałem na konto wakacji.pl. Pani Iwan stwierdza, że zadzwoni do biura podróży i spyta się czy zgodzi się ono sprzedać nam późniejszy wyjazd w opłaconej kwocie. Wcale mnie nie dziwi że Itaka nie godzi się na takie rozwiązanie, bo przecież w końcu nie jest to ich błąd a ja tylko pośrednio jestem ich klientem.
W tym momencie byłem za przeproszeniem w czarnej dupie. Nie mam rezerwacji a pieniądze przezaczone na wyjazd przelałem na konto pośrednika. Pani z wakacji.pl zapewnia mnie że cała wpłacona gotówka zostanie mi zwrócona. Niestety drażliwy pozostaje temat … kiedy? – Informacja jaką otrzymuje od pani Iwan jest następująca – Dyspozycja wypłaty pieniędzy zostanie zlecona do księgowości w dniu dzisiejszym (piątek), ale wypłata zostanie pewnie zrealizowana dopiero w poniedziałek … cholera no to w piękny sposób zostałem uziemiony.
Na szczęście po tej niezwykle inspirującej rozmowie telefonicznej, która skutecznie podwyższyła mi poziom adrenaliny we krwi, przypomniałem sobie o tym, że Inteligo daje możliwość wycofania oczekujących przelewów. Oczywiście możliwość taka istnieje do czasu jak operacja nie zostanie zaksięgowana, co jak się okazało w moim przypadku jeszcze nie nastąpiło. Jednym ruchem myszki pieniądze wróciły na moje konto a ja już nie byłem zależny od wakacji.pl. Szczęście że nie skorzystałem z płatności internetowych, gdzie przelew realizowany jest natychmiast.
Wnioski – Nie korzystać z pośredników przy ofertach Last Minute
Po jakimś czasie kolejny raz zadzwoniła do mnie pani Karolina Iwan, która postanawia załagodzić moją sytuację oferując mi jakieś inne (jej zdaniem komplementarne) słabe oferty z mało pewnych biur podróży. Absurd … szczęśliwie w tym momencie mogłem jej z pełną satysfakcją powiedzieć, że nie są w posiadaniu moich pieniędzy a ja nie zamierzam już nigdy więcej korzystać z ich usług.
Korzystając z pośrednictwa wakacji.pl miałem, jak widać mylne wyobrażenie, że przedsiębiorstwo to ma większe możliwości bezpośredniego kontaktu z biurem podróży niż ja. Okazało się jednak, że wakacje.pl nie robią nic więcej ponad to co można zrobić samodzielnie. Ta ważna lekcja nauczyła mnie, aby nigdy więcej nie korzystać z usług tego i tym podobnych pośredników. Nie wiem jak zakończyłaby się ta sytuacja gdybym nie wypatrzył zmiany lotniska. Całkiem prawdopodobne, że ewentualne odzyskanie gotówki musiałoby oprzeć się o pozew sądowy. Na szczęście udało się ominąć tak kłopotliwą sytuację.
Post scriptum
Niestety nie zakończyło to w pełni naszych kłopotów z urlopem. Oboje z Gosią musieliśmy przełożyć terminy powrotu z wakacji oraz od nowa rozpocząć poszukiwanie sensownego wyjazdu. Okazało się, że dzięki cierpliwości i odrobinie zimnej krwi ustrzeliliśmy w poniedziałek bardzo fajne Last minute w dokładnie takiej samej cenie jaką miałem zapłacić przez wakacje.pl. Rezerwacja, tym razem już telefoniczna bezpośrednio w biurze Itaka, obejmowała hotel o bardzo podobnym standardzie w dokładnie tej samej miejscowości. Jak widać wcale nie musiałem dopłacać 1,5 tysiąc ani wybierać jakiegoś byle jakiego hotelu. Mimo perturbacji jakie nam zgotował portal wakacje.pl … wyjazd był bardzo udany. Dwa tygodnie spędzone na południu Krety w miejscowości Plakias były jednym z lepszych urlopów.
Znaczniki: urlop, wakacje.pl