Chociaż sezon grzewczy a i co za tym idzie sezon na grzane wino powoli kończy się … ze względu na przeciągającą się zimę … nawet bardzo powoli, warto podsumować i wyodrębnić kilka porządnych win z niskiej półki, które po podgrzaniu doskonale komponują się z korzennymi
przyprawami. Moim zdaniem zdecydowanym hitem sezonu 2012-2013 jest półsłodkie wino Saint Silvia – Kadarka wyprodukowane i butelkowane prawdopodobnie w 2010 roku w Bułgarii. Charakteryzuje się głęboką rubinową barwą, nieskazitelną przejrzystością i bardzo przyjemnym delikatnym owocowym smakiem.
Dużą zaletą tego wina jest fakt, że wino to po otwarciu nie degraduje swoich walorów smakowych. Odnoszę nawet wrażenie, że tchnienie świeżego powietrza wpływa pozytywnie na smak tego trunku. Dzień po otworzeniu wino smakuje jeszcze lepiej niż tuż po odkorkowaniu. Przeciętny koszt tego wina to około 13-14zł. Dostępne w większości supermarketów. Zdecydowanie polecam!
Drugim pozytywnym odkryciem jest wino Varna, również z Bułgarii. Bardzo dobre jakościowo wino o walorach smakowych podobnych do Saint Silvia. Sprzedawane w gustownej matowej butelce z korkowym korkiem. Nieco droższe jednak wciąż warte uwagi jako baza przeznaczona na grzańca. Typowa cena tego trunku oscyluje w okolicach 16zł za butelkę. Wino to jest stosunkowo łatwo dostępne i można je kupić w prawie każdym hiper i supermarkecie.
W tym roku zupełnie przypadkowo odkryłem mistrza wieczornego EKOdrinkingu, którego cena 8zł za butelkę zdecydowanie zwycięża konkurencję w rywalizacji o najwyższy współczynnik porównania jakości względem kosztu. Co ciekawe jest to kolejne Bułgarskie wino typu Kadarka dystrybuowane przez firmę Bartex. Oczywiście wino to nie jest, aż tak idealne jak poprzednicy, jednak spokojnie może konkurować z niejednym winem kosztującym o ponad połowę więcej. Jest ono na tyle sympatyczne, że przy prawie każdych odwiedzinach w makro butelka tego wina ląduje w moim koszyku. Nieco cierpki (jednak wciąż akceptowalny) smak tego trunku doskonale komponuje się z serami i orzechami.
Niestety w tym roku trochę zawodzą faworyci poprzednich lat. Ten sezon nie był zbyt przychylny dla francuskich winnic. Moje hity z lat ubiegłych Bouvlion i Noblesse są zdecydowanie gorsze, oczywiście wciąż nieznacznie wybijają się ponad przeciętność typowych win z niskiej półki, więc mogą być traktowane jako ewentualny zamiennik. Nie bez znaczenia jest ich ponad normatywna litrowa pojemność butelek … czyli w sam raz na przyjemny ciepły i rozgrzewający apéritif dla czterech zziębniętych osób :).
Tej zimy pierwszy raz od bardzo długiego czasu kupiłem polskie wino Fresco. Nie był to zbyt udany eksperyment. Wino zdecydowanie odstaje od wyżej opisanych. Wulgarny i dominujący owocowy smak, blado-czerwona barwa przypominająca mocno przegotowany świąteczny barszcz i dziwna piana pojawiająca się w czasie podgrzewania nie nastawiają zbyt optymistycznie do grzanego wina zrobionego z tego trunku. I chociaż jestem lokalnym patriotą to jednak nie polecę polskiego wina z tego zakresu cenowego.
Oczywiście być może w innym zakresie cenowym nasze rodzime wina mogą konkurować z zagranicznymi produktami, ale moim zdaniem górna granica kosztu butelki wina przeznaczonego na grzaniec to około 20zł. W końcu grzaniec to nic innego jak coś w rodzaju naszego zimowego Beaujolais po które chętnie (i bez okazji) sięgamy by się rozgrzać … więc płacenie w takich przypadkach po kilkadziesiąt złotych za butelkę to zdecydowany przerost treści nad formą.
I na koniec zaklinam Was … nie sięgajcie po wynalazki typu grzaniec galicyjski albo inne tego typu gotowce. Naprawdę daleko tym trunkom nawet do najniższej półki. Czas przygotowania grzańca z prawdziwego wina nie będzie się różnić od podgrzania tego gotowca. Tym bardziej że możecie korzystać z gotowych mieszanek przypraw Kamisu (polecam) lub Prymatu (wystrzegajcie się jednak tych smakowych aromatyzowanych).